Akcesoria i wyposażenie
australijskiej firmy ARB znajdziesz w ofercie naszego sklepu 4x4.


Tuleje zawieszenia


Bagażniki dachowe

[2014-08-19]
W błoto po złoto - podsumowanie Hungarian Baja - rundy Pucharu Świata FIA w Rajdach Cross Country.
 

Błoto z pewnością będzie tym, co najlepiej zapamiętają zawodnicy startujący w Hungarian Baja. Obfite deszcze padające przed i w trakcie tego rajdu sprawiły, że węgierskie trasy zamieniły się w błotne pułapki. Nie brakowało jednak także piaszczystych odcinków, a takie połączenie sprawiało, że podstawowym pytaniem, jakie stawiali sobie kierowcy było: jakie wybrać opony? I tak naprawdę optymalnego rozwiązania nie było. Jedni mieli kłopoty na piaskach, inni efektownie ślizgali się w błocie.
Dość krótka, bo licząca zaledwie 360km oesowych węgierska runda Pucharu Świata FIA w Rajdach Cross Country oraz Pucharu Świata FIM w Rajdach Baja, okazała się jedną z bardziej wymagających.

Problemów na błotnistych trasach Hungarian Baja nie ustrzegli się Polacy. Adam Małysz i Rafał Marton zakończyli swój udział w rajdzie na trzecim odcinku, przekonując się boleśnie o tym, jak duże znaczenie miały na tym rajdzie opony:
- Na wirażu trafiliśmy w coś prawym kołem i wydachowaliśmy. Taki jest niestety ten sport - jedna wpadka nieraz kosztuje Cię wszystko. Szkoda, że tak się to skończyło, bo do tego momentu byliśmy bardzo wysoko, co dawało nam duże nadzieje. Z drugiej strony to było nasze ryzyko, bo dziś jechaliśmy na oponie błotnej, która nic nie trzymała na szutrach. W lesie sprawowała się super, ale przy całym pechowym zdarzeniu raczej nie pomogła i od razu wylądowaliśmy na dachu – tak o swoich kłopotach opowiadał Adam Małysz.

Zupełnie inny i wyjątkowo niespodziewany problem dopadł Krzysztofa Hołowczyca, który po osiągniętym rok temu drugim miejscu miał chrapkę na zwycięstwo w Hungarian Baja:
Nie mogłem nawet przypuszczać, że ten rajd zakończymy w ten sposób. Zanosiło się na niezły wynik, ale życie, jak to bywa, przynosi rożne niespodzianki. Pod koniec drugiego oesu Moi poczuł się gorzej i zaraz po mecie poprosił żebym się zatrzymał. Zobaczyłem, że coś złego się z nim dzieje i wezwałem karetkę. Moi w dalszym ciągu czuł się nie najlepiej, więc zmuszeni byliśmy wycofać się z dalszej rywalizacji – komentuje rozżalony „Hołek”. Tym samym Hołowczyc i jego nowy pilot, Moises Torrallardona, nie mieli nawet szansy „dotrzeć się”.

Całkowicie „dotarci” ze sobą Marek Dąbrowski i Jacek Czachor wywalczyli sobie natomiast niezłe ósme miejsce, choć i im nie udało się uniknąć kłopotów. Tę załogę dopadła bowiem awaria wycieraczek, które w deszczowych warunkach były ważnym elementem, a następnie musieli się borykać z jeszcze poważniejszym problemem – pękniętą tarczą hamulca:
-
Wpadliśmy w wodę na dość dużej prędkości. Wcisnąłem hamulec i od razu zorientowałem się, że nie zwalniamy tak jak powinniśmy. Pękła tarcza, wyszliśmy i usunęliśmy wadliwy element. Do mety dojechaliśmy zwalniając hamulcem ręcznym oraz silnikiem – opowiada Marek Dąbrowski.




Najwyżej notowanym polskim nazwiskiem na węgierskim rajdzie było z kolei nazwisko „etatowego” pilota Czecha Miroslava Zapletala, czyli Macieja Martona. Czesko-polska załoga uplasowała się na 4. miejscu. Wynik ten jednak zapewne nie do końca satysfakcjonuje Zapleta, który sześciokrotnie stawał na podium Hungarian Baja.
Zupełnie satysfakcjonującym wynikiem jest natomiast 15. miejsce w generalce oraz 3. w klasie T2 związanej z 4xDrive załogi Lech-Pol Offroad Team, Łukasza Lechowicza i Łukasza Soleckiego, jadącej Nissanem Navara. Dwa oczka w generalce i oczko w klasie za nimi znalazła się kolejna załoga spod znaku 4xDrive, Tomasz Piec i Gabriel Prochacki(również Navara). Z 22. lokatą rajd ukończył Łukasz Komornickipilotowany przez Ernesta Góreckiego (Chevrolet S10).

Aktualny lider klasyfikacji RMPST z pewnością nie może być z takiego wyniku zadowolony. Tę załogę również dopadł pech, i to już na początku rajdu. Na piątkowym odcinku Chevrolet wpadł bowiem w dziurę, z której załoga mogła go wyciągnąć jedynie przy wsparciu kibiców, co jednak kosztowało niemal półgodzinną stratę. Komornicki nie stawił się także na dwóch pierwszych sobotnich odcinkach, a kończone w pierwszej dziesiątce dwa kolejne dały mu szansę jedynie na pozycję na początku trzeciej dziesiątki w generalce.

„W błoto po złoto” na Węgrzech pojechał zwycięzca Hungarian Baja z 2008 roku, Nasser Al-Attiyah. Do końca jednak toczył on zacięty bój z jadącym MINI All4 Racing Orlando Terranovą, który aż do ostatniego odcinka przewodził samochodowej stawce. O zwycięstwie Al-Attiyaha zadecydowało ostatnie 96km, na których Katarczyk niemal dosłownie frunął. Nie dość, że odrobił ponad minutową stratę do Argentyńczyka, to jeszcze wyprzedził go o 17s! Debiut Nassera w Toyocie Hilux Overdrive wypadł zatem wyśmienicie.
Przyznaje jednak, że ze swojego nowego auta wycisnął ile się dało: - Szybciej już nie mogłem. Daliśmy z siebie wszystko. Prawdziwym koszmarem było oczekiwanie na mecie na Terranovę i niepewność, czy udało nam się odrobić całą stratę. Ale udało się – wygraliśmy!
Strata ta spowodowana była natomiast problemami z dyferencjałem, które dopadły Al-Attiyaha na początku sobotniego etapu. Ostatni odcinek wymagał więc walki niemalże na śmierć i życie – Matthieu Baumel, pilot Katarczyka, na mecie opowiadał, że nie raz musiał zamykać oczy Nic dziwnego, bo Toyota Nassera rozwijała miejscami prędkość nawet 173km/h! W obliczu takiej szarży swojego rywala Orlando Terranova pokornie przyjął swoją przegraną: - Nie jestem zrozpaczony. Nasser to prawdziwa gwiazda; w porównaniu z nim jestem żółtodziobem. To była ekscytująca walka. Dlaczego udało mu się nas wyprzedzić? Na ostatnim oesie chyba trochę zaspałem...
Okazało się, że to zaspanie nie było jednak największym problemem Argentyńczyka na mecie Hungarian Baja. Terranova bowiem udzielił pomocy swojemu koledze z zespołu X-raid, Vladimirowi Vasilievowi (a przynajmniej taka jest oficjalna wersja wydarzeń, bo nieoficjalne domysły wskazują na słynne już X-raidowe „team orders”), za co otrzymał 12 minut kary.

W ten sposób na 2. miejsce niespodziewanie wskoczył właśnie lider Pucharu Świata Vasiliev, a Terranova ostatecznie znalazł się na 3. miejscu. W ten sposób Vasiliev umocnił swoją przewagę w pucharowej generalce, zaś na drugie miejsce – pod nieobecność na Węgrzech Yazeeda Al-Rajhi – wskoczył Nasser Al-Attiyah. Pozycje Polaków w Pucharze pozostały bez zmian – Dąbrowski i Czachor znajdują się na 4. miejscu, 5. miejsce zajmuje czesko-polski duet Zapletal / Marton. 6. lokata należy do Małysza i Martona. Jedynie z 9. na 10. miejsce zsunął się nieobecny na Hungarian Baja Martin Kaczmarski.

Wśród quadowców startujących w Pucharze Świata FIM w Rajdach Baja bezkonkurencyjny okazał się Polak, Kamil Wiśniewski, który na Węgrzech zaliczył swój kolejny rewelacyjny występ. Dodatkowo po raz czwarty z rzędu wywalczył polskie zwycięstwo w Hungarian Baja.
Wśród „pucharowych” quadów zacięty bój o tron stoczyli Zbigniew Zych i Kamil Wiśniewski. Tym razem to Zych okazał się szybszy, jednak pokonał Wiśniewskiego jedynie o 2s! W końcowych, oficjalnych wynikach sprawy mają się jednak zupełnie inaczej. Przy nazwisku Zycha widnieje wynosząca aż 1h 23min kara. Dodatkowo na dwóch częściach drugiego z sobotnich odcinków zarówno Zych, jak i Francuz Giroud mieli nadane czasy (obaj po 2h 25min). To spowodowane było faktem, że silny wiatr i rzęsisty deszcz pozrywały taśmy i oznakowania, przez co część zawodników ścinała trasę o 40km – wśród nich najwidoczniej znaleźli się Polak i Francuz. Finalnie rajd zwyciężył lider klasyfikacji Pucharu, Kamil Wiśniewski, drugie miejsce przypadło w udziale Węgrowi Matyasowi Somfai, Alexandre Giroud uplasował się na 3. miejscu, a Zbigniew Zych znalazł się na ostatnim, czwartym miejscu.

Świetnie z błotnistymi trasami Hungarian Baja poradzili sobie także polscy quadowcy rywalizujący w ramach Mistrzostw Europy FIM w Rajdach Baja. Arkadiusz Bernat, jadący quadem CanAm 450 okazał się bezkonkurencyjny w klasie Q1. Bezkonkurencyjny dosłownie, gdyż w swojej klasie tylko jemu udało się osiągnąć metę. W Q2 na 1. i 2.miejscu sklasyfikowani zostali kierowcy pucharowi – Kamil Wiśniewski i Zbigniew Zych, zaś podium uzupełnił trzeci Polak – „jeździec” Yamahy Raptora 900,Piotr Serbista. W klasie UTV z kolei Tadeusz Wiśniewski (Polaris Ranger) zajął drugie miejsce, ulegając jedynie Włochowi Gianmarco Fossa.
Pech natomiast dopadł dwóch innych Polaków. Triumfujący w trzech ostatnich edycjach Hungarian Baja Łukasz Łaskawiec musiał wycofać się z rajdu na piątym odcinku: - Awaria quada. Stoję na odcinku. Szlag mnie za chwilę trafi. Ale cóż. To je rally... – żalił się na Facebooku „Łoker”. - Szło doskonale. Odcinki niezbyt dobrze oznakowane, więc było trochę błądzenia - ale dałem sobie z tym doskonale radę. Inni zawodnicy mieli pecha z nawigacją. Pogoda i warunki ciężkie. Momentami przeprawówka. Mokro, mokro i jeszcze raz błoto. Pakuję się i wracam. Eeehhhhh. Z kolei na trzecim oesie Jarosław Kalinowski zaliczył upadek, który nie tylko wyeliminował go z rajdu, ale także kosztował go złamany obojczyk.

Bardzo dobry wynik wywalczył sobie jedyny polski motocyklista, Sebastian Kałużny (Husaberg FE 450). W klasyfikacji Mistrzostw Europy uplasował się tuż za podium (4. miejsce). Pierwsze i trzecie miejsce zajęli Czesi – Ludomir Vojkuvka (1. miejsce) i Rudolf Lhotsky (3. miejsce), a pomiędzy nich wstrzelił się Portugalczyk Pedro Bianchi Prata. Natomiast w klasyfikacji Pucharu Świata FIM podium motocyklowe opanowali: Alex Zanotti (1. miejsce), Alessandro Ruoso (2. miejsce) i Adrien Mare (3.miejsce).

Ciekawe historie działy się w rywalizacji ciężarówek startujących w Hungarian Baja. Już na początku rajdu kierowcy wykazali się sportową solidarnością. Na pierwszym, piątkowym odcinku w kłopotach znalazł się jedyny węgierski reprezentant w klasie T4, Miklos Kovacs. W jego Scanii awarii uległa turbina i istniały obawy, że nawet z karą czasową nie będzie w stanie ukończyć rajdu w regulaminowym czasie. Wtedy to pozostałe 3 zespoły, na czele z dakarowcem Alesem Lopraisem, wystosowały do organizatora oświadczenie, w którym to poprosili o dopuszczenie Kovacsa do rajdu i uwzględnienie go w klasyfikacji: -Byłem głęboko wzruszony gestem moich rywali – komentował postawę kolegów Węgier. – Dzięki temu nadal możemy uczestniczyć w rywalizacji i zrobimy wszystko, by kibice byli zadowoleni z tego spektaklu wyścigu ciężarówek. Okazało się, że daną mu szansę Kovacs wykorzystał doskonale, zajmując trzecie miejsce w klasie T4. Po raz kolejny pomógł mu w tym zespół jego czeskiego kolegi, Alesa Lopraisa. Loprais, jadący swoją „Królewną”, czyli Tatrą T-815-2, był faworytem na Hungarian Baja. Rajd natomiast potraktował jako test nowego silnika przed zbliżającym się Dakarem. Takiego obrotu spraw, jaki miał miejsce na Węgrzech, chyba się jednak nie spodziewał. Prowadzący przez cały rajd Loprais przed ostatnią pętlą popełnił bowiem błąd – jak sam przyznaje, całkowicie amatorski. Na serwisie bowiem… zatankował za mało paliwa. W efekcie tego na 10km przed metą serce jego „Królewny” stanęło i wyeliminowało załogę z rajdu. Na ostatnim odcinku przygodę miał także prowadzący drugą Tatrę spod szyldu Instaforex Loprais Team Tomas Kasparek – na 20km przed metą urwał koło i również nie ukończył rajdu. Pozostałe 3 załogi osiągnęły metę i zajęły ciężarowe podium. Na jego szczycie znalazła się czeska załoga Liaza Martin Macik, Michal Mrkva i Marian Orlicky. Drugie miejsce należało do Holendrów z DAFa, czyli załogi Marc Leeuw / Joel Ebbers / Gert-Jan Winkel. Trzecim miejscem zaś cieszyć się mógł lokalny bohater, Miklos Kovacs.

Po zmaganiach z wyjątkowo trudnymi węgierskimi trasami Hungarian Baja zawodnicy startujący w Pucharze Świata FIA w Rajdach Cross Country i Pucharze Świata FIM w Rajdach Baja nie będą mieli zbyt dużo czasu na odpoczynek. Już za kilka dni, 29. sierpnia staną bowiem na starcie polskiej rundy obu Pucharów – Baja Poland. Tu czeka na nich licząca niemal 800km trasa, z czego walkę stoczą na odcinkach specjalnych o łącznej długości aż 522km. Udział w tym rajdzie zapowiedział już m.in. zwycięzca Hungarian Baja i wicelider klasyfikacji Pucharu Świata FIA, Nasser Al-Attiyah. Ramię w ramię ze światową czołówką cross country pojadą także zawodnicy startujący w RMPST, a także – po odwołaniu Baja Centrum – załogi rywalizujące w ramach RPPST.

AM

fot. Nasser Al-Attiyah Team



WYNIKI


SAMOCHODY
1. Nasser al-Attiyah/Matthieu Baumel (Q/F) Toyota Hilux 4:04.34
2.Władimir Wasiliew/Konstantin Żilcow (RUS) Mini All4 Racing +12.09
3. Orlando Terranova/Bernardo Graue (RA) Mini All4 Racing +12.17
4. Miroslav Zapletal/Maciej Marton (CZ/PL) H3 Evo VII +18.30
5. Ajdyn Rachimbajew/Anton Nikołajew (KZ/RUS) Mini All4 Racing +24.55
6. Imre Fodor/Márk Mesterházi (H) Ford Ranger +25.14
7. Antal Fekete/György Tóth (H) Toyota Hilux +30.55
8. Marek Dąbrowski/Jacek Czachor (PL) Toyota Hilux +37.28
9. Pál Lónyai/Ágnes Farnadi (H) HRX Ford +40.59
10. Zdeněk Pořízek/Marek Sýkora (CZ/SK) H3 Evo II +42.03
15. Łukasz Lechowicz/Łukasz Solecki (PL) Nissan Navara +1:26.48 (3. T2)
17. Tomasz Piec/Gabriel Prochacki (PL) Nissan Navara +1:53.48 (4. T2)
24. Łukasz Komornicki/Ernest Górecki (PL) Chevrolet S10 +6:10.23

PUNKTACJA PUCHARU ŚWIATA
1. Wasiliew 190, 2. al-Attiyah 136, 3. al-Rajhi 120, 4. Dąbrowski 87, 5. Zapletal 86, 6. Małysz 68, 7. Varela 56, 8. van Loon 48, 9. Terranova 39, 10. Kaczmarski 38.

MOTOCYKLE - PŚ
1. Alex Zanotti (I) TM DKR 450 5:00.17
2. Alessandro Ruoso (I) Yamaha ZF 450 +34.21
3. Adrien Maré (F) Yamaha YZF 450 +45.42

MOTOCYKLE - ME
1. Lubomir Vojkůvka (CZ) Beta RR 450 4:53.17
2. Rudolf Lhotský (CZ) Husqvarna FE 501 +5.19
3. Pedro Bianchi Prata (P) Husqvarna TE 449 +5.36
4. Sebastian Kałużny (PL) Husaberg FE 450 +6.28
5. Richárd Hodola (H) Yamaha WR 450 +37.50

QUADY - PŚ
1. Kamil Wiśniewski (PL) Yamaha Raptor 700 5:01.50
2. Mátyás Somfai (H) E-ATV 690 SM +25.49
3. Alexandre Giroud (F) Yamaha 450R +1:08.11
4. Zbigniew Zych (PL) Yamaha Raptor 700 +2:45.58

QUADY – ME

Q1:
1.Arkadiusz Bernat (PL) Can-Am DS 450 5:03.54

Q2:
1. Kamil Wiśniewski (PL) Yamaha Raptor 700 5:01.50
2. Zbigniew Zych (PL) Yamaha Raptor 700 +2:45.58
3. Piotr Serbista (PL) Yamaha Raptor 900 +3:26.49


UTV - ME
1.
Gianmarco Fossa (I) Polaris RZR 1000 5:44.07
2. Tadeusz Wiśniewski (PL) Polaris Ranger +1:19.39

<< powrót
Dodaj do:





X