Akcesoria i wyposażenie
australijskiej firmy ARB znajdziesz w ofercie naszego sklepu 4x4.


Tuleje zawieszenia


Bagażniki dachowe

[2015-04-05]
Rajd pełen niespodzianek - podsumowanie Aby Dhabi Desert Challenge
 

Zakopywanie się, awarie, wywrotki – to dla wielu zawodników biorących udział w Abu Dhabi Desert Challenge „chleb” codzienny. Motocykliści, quadowcy i załogi samochodowe musiały się zmagać z wszechobecnym piaskiem, a także z upałami, które mocno dawały im się we znaki. Jeśli do tego dodać burzę piaskową, która uniemożliwiła rozegranie ostatniego etapu oraz dyskwalifikację lidera samochodowej stawki, to robi się już całkiem ciekawie. A tak właśnie było na jubileuszowym, 25. rajdzie Abu Dhabi Desert Challenge. Z tymi warunkami nie uporali się ubiegłoroczni triumfatorzy, za wyjątkiem Vladimira Vasilieva, który już po zawodach został ogłoszony zwycięzcą. Całkiem dobrze natomiast z tym rajdem pełnym niespodzianek poradzili sobie Polacy, którzy w komplecie dotarli do mety.

Abu Dhabi Desert Challenge był 2. rundą samochodowego Pucharu Świata FIA, a także inauguracyjną rundą motocyklowych Mistrzostw Świata FIM i quadowego Pucharu Świata FIM w Rajdach Cross Country. 5 dni rywalizacji, ponad 2000km, z czego ponad 1300km to odcinki specjalne.- takie zadanie do wykonania mieli wszyscy zawodnicy walczący o punkty w tych klasyfikacjach. Codziennie przemierzali oni po 260-280km oesowych po pustyni Liwa, która dawała się im we znaki już od pierwszego dnia zmagań. Szczególnie dużo „nadprogramowej” pracy w trakcie rajdu miały załogi samochodowe, gdyż znaczna część z nich zakopywała się w grząskim piasku, a „machanie łopatami” często kosztowało ich wiele cennych minut. Niektóre załogi miały na swoim koncie również dachowania – dachował m.in. Stephan Schott, pilotowany przez mieszkającego w Warszawie Francuza Xaviera Panseri, lokalny bohater Yahya Al Helei, który brał udział we wszystkich dotychczasowych edycjach ADDC (jego pilot, Khalid Al Kendi, trafił do szpitala na obserwację, ale wrócił na trasę), a także Adam Małysz, który wpadł na zakopane auto Nazareno Lopeza

Motocykliści z kolei często zaliczali wywrotki (m.in. dość poważnie przewrócił się Kuba Piątek), niektóre bardzo groźne, jak np. upadek Szweda Tony’ego Landa, który swój udział w rajdzie zakończył pobytem w szpitalu (połamane żebra). Natomiast zawodników wszystkich kategorii nękały także awarie. Motocykliści głównie mieli problemy z silnikami i elektryką – m.in. Austriak Matthias Walkner czy broniący zeszłorocznego tytułu Paulo Goncalves, który przez to stracił szansę na wygraną (nie ukończył 4. etapu), ale zdarzały się także większe kłopoty, jak np. płonący motocykl Hiszpana z KTM Warsaw Rally Team, Armanda Monleona. Spłonął też Ford Raptor słowackiej załogi Juraj Ulrich / Daniela Ulrichova. Wśród aut najpopularniejszymi awariami były natomiast problemy ze skrzyniami biegów – już pierwszego dnia z taką awarią borykał się Nasser Al Attiyah, który stracił przez to 20 minut, które jednak na kolejnych etapach udało mu się odrobić z nawiązką, natomiast zwycięzca 1. etapu, Yahya Al. Helei miał podobną przygodę na 40km przed metą tego odcinka, zaś „nowicjusz” w cross country, szejk Khalid Al Qassimi, właśnie z takiego powodu musiał wycofać się z rajdu na 4. etapie (do tego momentu zajmował 5. miejsce).. Z kolei Yazeed Al Rajhi stracił aż godzinę na 1. etapie przez zepsuty wał napędowy. Zawodników, w tym zwłaszcza motocyklistów, trapił także upał panujący podczas rajdu. Szczególnie 3. i 4. etap były wyjątkowo gorące, bo temperatury w tych dniach sięgały niemal 50 stopni. To skutkowało odwodnieniem zawodników. Grzały się też maszyny – Jarosław Kazberuk i Robin Szustkowski musieli się z tego powodu pozbawić dobrodziejstwa klimatyzacji w ich Fordzie Raptorze. Z kolei w czwartek pogoda sprawiła zawodnikom, a także organizatorom inną niespodziankę – rozszalała się burza piaskowa, która uniemożliwiła start helikopterom. Ze względów bezpieczeństwa organizatorzy zdecydowali się zatem odwołać ostatni, 5. etap rajdu. Wynikami ostatecznymi 25. edycji Abu Dhabi Desert Challenge stały się zatem rezultaty uzyskane po 4. etapach.

Spośród motocyklistów z tymi trudnymi warunkami najlepiej poradził sobie Marc Coma, który w ten sposób odniósł swoje ósme zwycięstwo w ADDC. W inauguracyjnej rundzie Mistrzostw Świata FIM w Rajdach Cross Country potwierdził zatem swoją świetną formę, która również dała mu zwycięstwo w tegorocznym Rajdzie Dakar. Choć wygrana nie przyszła mu łatwo, to na mecie nie krył radości ze zwycięstwa: - Jestem bardzo zadowolony z wyniku. To był świetny rajd, a ja nie popełniłem żadnego błędu. Z poprzednich lat wiem, jak trudny jest ten rajd, więc podjęliśmy w zespole kilka dobrych taktycznych decyzji i to się opłaciło. Motocykl spisywał się świetnie i nie miałem z nim żadnych problemów. To jest kolejne zwycięstwo dla zespołu, a dla mnie to ósma wygrana tutaj, więc jestem zachwycony i bardzo dumny. W drodze do zwycięstwa w Abu Dhabi Comie próbował przeszkadzać kolega z zespołu KTM, Sam Sunderland. Nie wygrał co prawda żadnego etapu, ale nie przeszkodziło mu to w nawiązaniu walki z Hiszpanem. Po 2. etapie to właśnie on dominował w motocyklowej stawce, jednak ostatecznie uplasował się na 2. miejscu ze stratą niemal 12 minut do Comy. Nie był jednak tym wynikiem zawiedziony: - Jeśli jest ktoś, z kim musisz przegrać, to chcesz, by był to Marc (Coma – red.). On jest świetnym kierowcą, więc mam nadzieję, że uda nam się wprowadzić 3 KTMy na podium – mówił po 4. etapie Brytyjczyk. Tak się rzeczywiście stało, gdyż na 3. pozycji uplasował się kolejny z „jeźdźców” KTMa, Chilijczyk Pablo Quintanilla. Zajął on 3. miejsce na dwóch etapach (3. i 4.), zaś na pozostałych dwóch etapach nie udało mu się wskoczyć na podium. To jednak wystarczyło, by po kłopotach Paulo Goncalvesa znaleźć się na podium rajdu (Goncalves wypadł z 2. miejsca, które zajmował po 3. etapie). Jedynie o etapowe zwycięstwa mieli natomiast okazję powalczyć Joan Barreda Bort i Matthias Walkner. Spośród 3 polskich motocyklistów z kolei największe szanse na dobry wynik w Abu Dhabi Desert Challenge miał ubiegłoroczny Mistrz Świata Juniorów, Jakub Piątek. Po 1. etapie zajmował on 13., a po 2. etapie 14. lokatę. Dość groźny upadek na 3. odcinku specjalnym natomiast spowodował, iż Piątek zakończył go na pokładzie helikoptera medycznego. Nie kończąc tego odcinka Polak stracił szanse na dobry wynik, jednak nie poddał się do końca i wystartował do 4. etapu: - Po wczorajszym upadku nie czułem się najlepiej. Biodro i lewa noga są bardzo poobijane i naciągnięte. Dlatego ketonal był dzisiaj niezbędny, żeby w ogóle zwlec się z łóżka. Rehabilitacja również pomogła, jednak potrzeba czasu, żeby do końca wyleczyć uraz. Mimo wszystko wystartowałem dzisiaj, nie było łatwo, mieliśmy 50-stopniowy upał, ale najważniejsze, że jestem na mecie – mówił po 4. etapie Jakub Piątek, który mimo tych dolegliwości, ukończył go na 16. pozycji. Ostatecznie rajd ukończył na 42. miejscu w klasyfikacji łącznej motocykli i quadów, zaś wśród samych motocyklistów był 37. Pozostali dwaj polscy motocykliści – Paweł Stasiaczek i Maciej Berdysz – znaleźli się w trzeciej dziesiątce klasyfikacji: Berdysz był 26.(22. wśród motocykli), Stasiaczek 27 (23. w stawce motocyklistów).

W dość skromnej, bo liczącej zaledwie 8 zawodników stawce quadowej, rywalizującej w Abu Dhabi o pierwsze punkty w klasyfikacji Pucharu Świata FIM w Rajdach Cross Country, zdecydowanym faworytem był Rafał Sonik. To właśnie Polak zwyciężył w ubiegłorocznym ADDC, a także triumfował w całym pucharowym cyklu, dodatkowo zaś wygrał tegoroczny Rajd Dakar. Zamiana jego standardowego quada – Yamahy Raptora – na Hondę TRX, którą wystartował w Abu Dhabi, okazała się jednak nienajlepszym rozwiązaniem. Sonik bowiem już od pierwszego etapu borykał się z awariami: - Podczas tego rajdu tylko jeden dzień miałem bez problemów technicznych (3. etap – red.). Złapałem tempo i byłem najszybszy. Liczyłem, że po wczorajszej walce z napędem, skrzynią biegów i silnikiem, dziś poczuję trochę przyjemności z jazdy - opowiadał po rajdzie o swoich kłopotach Rafał Sonik. Przez większość rajdu musiał on „gonić” swojego największego rywala, Katarczyka Mohammeda Abu Issę, który został zwycięzcą tegorocznego ADDC. Niemniej Polak i tak może mówić o szczęściu, gdyż dzięki odwołaniu 5. etapu w ogóle znalazł się na mecie. Na asfaltowej dojazdówce, którą zawodnicy musieli pokonać w ostatnim dniu rajdu, jego quad bowiem ostatecznie odmówił posłuszeństwa (silnik „pluł” olejem), a do mety Sonika doholował Kamil Wiśniewski. 2. miejsce, które przypadło w udziale Polakowi, mimo wszystko pozostawiło pewien niedosyt, który Sonik ma zamiar zrekompensować sobie w kolejnej rundzie Pucharu – Sealine Rally w Katarze: - Powtarza się sytuacja sprzed dwóch lat, kiedy Mohammed wygrał ze mną w Abu Dhabi Desert Challenge. Potem jednak ja wygrałem w Katarze i odwróciłem losy Pucharu Świata, zdobywając trofeum. Mam nadzieję, że tak będzie i w tym roku – optymistycznie spogląda w przyszłość Rafał Sonik. Natomiast Abu Issa na razie jest zadowolony ze swojej drugiej wygranej w ADDC: - Naprawdę się cieszę, że wygrałem w swojej kategorii. Rajd był miłym wyzwaniem i fajnie było być wśród piasku. To mój „domowy” i mój ulubiony typ terenu. Przez pierwsze dwa dni cisnąłem, a przez kolejne etapy „podróżowałem”. Byłem bardzo zadowolony ze zwycięstwa na moim ulubionym etapie „Nissan”. Szkoda, że odwołano dzisiejszy etap, bo czekałem na triumfalny wjazd do Abu Dhabi – komentował swoje zwycięstwo młody Katarczyk. Abu Issa okazał się na pustyni poza zasięgiem rywali – Sonika pokonał o niemal 25 minut, a kolejne niespełna 5 minut stracił Nelson Augusto Sanabria. Paragwajczyk przez pół rajdu (2. i 3. etap) dominował nad borykającym się z awariami Polakiem, zajmując 2. lokatę, jednak „rzutem na taśmę” na ostatnim etapie Sonik ostatecznie go pokonał, a Sanabria musiał się zadowolić najniższym stopniem podium. Tuż poza podium natomiast znalazł się drugi z Polaków w quadowej stawce, Kamil Wiśniewski. Ma on na swoim koncie zwycięstwo w quadowym Pucharze Świata FIM w Rajdach Baja, jednak w tegorocznym Abu Dhabi Desert Challenge zadebiutował on w bardziej prestiżowym cyklu Pucharu Świata FIM w Rajdach Cross Country. 4. lokata w pierwszej rundzie tego cyklu dla debiutanta jest całkiem niezłym wynikiem, Kamil Wiśniewski może więc być zadowolony.

Abu Dhabi Desert Challenge dla załóg samochodowych był już 2. rundą Pucharu Świata FIA w Rajdach Cross Country. Po tym, jak wielu czołowych zawodników „odpuściło” Baja Russia, w Emiratach stawiła się cała światowa elita. Ta runda bowiem była podwójnie punktowana. Chrapkę na swoje piąte zwycięstwo w tym roku mieli Nasser Al Attiyah i Matthieu Baumel, którzy w ADDC wystartowali MINI All4 Racing. Na 1. etapie tej załodze szczęście nie dopisało, gdyż awaria skrzyni biegów kosztowała ich 20 minut straty, jednak do mety tego odcinka dotarli z 4. czasem, tracąc do zwycięzcy, którym był Yahya Al Helei pilotowany przez Khalida Al Kendi (Nissan Patrol), zaledwie niecałe 5 minut. Już następnego dnia tę stratę odrobili, wychodząc na prowadzenie w rajdzie. Na kolejnych etapach swoją przewagę nad pozostałymi zawodnikami jeszcze powiększali, wygrywając w sumie 3 z 4 odcinków specjalnych. Po 4 etapach ich dominacja nad 2. w stawce Vladimirem Vasilievem i Konstantinem Zhiltsovem (MINI All4 Racing) wynosiła prawie 20 minut. Al Attiyah, który triumfował w Abu Dhabi w 2008 roku, bardzo się cieszył z powtórzenia tamtego wyniku. Nie cieszył się jednak długo, gdyż po końcowym badaniu technicznym zapadła decyzja o wykluczeniu załogi Al Attiyah / Baumel. Kontrolerzy techniczni wykryli bowiem, iż skok przedniego zawieszenia był o kilka milimetrów większy od regulaminowego. Przyznali jednak, że nie było to świadome działanie załogi, mające na celu zwiększenie ich przewagi nad rywalami, a nieprawidłowości wynikły po prostu z szybkiej jazdy. Mimo to władze rajdu zdecydowały o wykluczeniu załogi z rajdu, odbierając im tym samym zwycięstwo i komplet pucharowych punktów: - Jestem zawiedziony decyzją, jaka została podjęta, ale szanuję władze rajdu. Władze rajdu natomiast rozumieją, że to, co się stało, nie dało nam żadnej przewagi, więc moim zdaniem kara w tym przypadku jest zbyt surowa – mówił rozgoryczony Katarczyk. Zespół jednak odwołał się od tej krzywdzącej decyzji i czeka na ostateczne rozstrzygnięcie. Vladimir Vasiliev, który dzięki tej decyzji został oficjalnym zwycięzcą rajdu, na mecie przyznał, że swoją wygraną zawdzięcza Al Attiyahowi, nie tylko ze względu na jego wykluczenie z rajdu: - Bardzo dużo się nauczyliśmy, w szczególności od Nassera, za którym wciąż i wciąż jechaliśmy przez wydmy. To było dla nas niezwykle ważne. Na 2. pozycji w oficjalnej klasyfikacji znalazł się kolejny kierowca MINI All4 Racing, Erik Van Loon, pilotowany przez Woutera Rosegaara. Holender był zadowolony ze swojego wyniku, a rajd mu się tak podobał, że żałował, że skończył się przed czasem. Van Loon jednak mógł być raczej pewien swojego miejsca na podium, w przeciwieństwie do nowego w zespole X-raid Brytyjczyka Harry’ego Hunta, którego pilotował doświadczony pilot X-raidu, Andreas Schulz, który po wykluczeniu Al Attiyaha wskoczył na 3. pozycję. O to miejsce toczył się bowiem zacięty bój. Pretendentami do tej lokaty byli m.in. debiutujący w cross country Khalid Al Qassimi (Toyota Hilux Overdrive) czy weteran ADDC, Yahya Al Helei. Ich problemy dały równo jadącemu Huntowi ostatecznie miejsce na najniższym stopniu podium. Al Qassimi może jednak mimo wszystko swój debiut za kierownicą terenówki zaliczyć do udanych, gdyż pokazał, że jest w stanie konkurować ze światową czołówką. Tego samego chciał też dowieść Al Helei, który zainwestował milion dirhemów (równowartość miliona złotych) w przebudowę swojego Nissana Patrola z klasy T2 do T1. Chciał udowodnić, że to jednak nie grube pieniądze wydawane przez wielkie zespoły decydują o wynikach w rajdzie, a umiejętności kierowcy. Rzeczywiście pokazał to na 1. etapie, który wygrał, natomiast dalsze kłopoty, w tym dachowanie, przekreśliły jego szanse na dobry wynik (zajął 25. miejsce). Z kolei klasę pokazały polskie załogi, startujące w Abu Dhabi Desert Challenge. Całkiem dobrze – mimo dachowania i innych przygód – spisał się debiutujący za sterami MINI All4 Racing Adam Małysz, którego tradycyjnie pilotował Rafał Marton. Ta załoga zajęła 7. miejsce, uzyskując swoje pierwsze w tym sezonie pucharowe punkty: - Mam pewien niedosyt, bo jeszcze dzisiaj była jeszcze szansa na fajne ściganie. Niestety, ostatni etap został odwołany z powodu złych warunków atmosferycznych. Mgła i burza piaskowa, czyli wszystko w jednym – takie rzeczy w tej części świata nie zdarzają się często. Szkoda tylko tego wczorajszego pecha, bo straciliśmy mnóstwo cennych minut – pozycja byłaby na pewno lepsza. Ale cóż, świat kręci się dalej, a my idziemy do przodu. Kolejny rajd już pod koniec kwietnia, więc jesteśmy w pełni zmobilizowani i gotowi do rywalizacji – komentował swój start w ADDC Małysz.
Natomiast bardzo zadowoleni ze swojego „występu” a Abu Dhabi są Marek Dąbrowski i Jacek Czachor, którzy uplasowali się na 5. miejscu dzięki „czystej” jeździe: - Chcieliśmy przejechać rajd nie rozbijając samochodu i bez czasochłonnego kopania na wydmach. Można powiedzieć, że plan wykonaliśmy w 100 procentach. Jedyne, co nas zaniepokoiło na trasie to wczorajsza usterka, która pozbawiła nas dobrego miejsca w klasyfikacji generalnej. Brakuje nam jeszcze prędkości, nad czym będziemy pracować przed startem w kolejnej rundzie – komentował Jacek Czachor. - Najważniejsze, że po długiej przerwie razem przejechaliśmy długi rajd. To dla nas ważny element przygotowań w kontekście całego sezonu. Ostatecznie zajęliśmy piąte miejsce. Na początku zawodów mogliśmy tylko marzyć o takiej lokacie. Przed nami kolejne rundy eliminacji, od jutra zaczynamy przygotowania do Sealine Cross Country Rally - dodał zadowolony Marek Dąbrowski. Warto podkreślić, że dla tej załogi był to już drugi tegoroczny start w Pucharze Świata – panowie brali udział także w 1. rudzie tego cyklu, Baja Russia, którą ukończyli na 9. miejscu. Również dwie rundy ma już na swoim koncie Miroslav Zapletal, którego tradycyjnie pilotował Polak Maciej Marton. Ta runda jednak była dla nich mało szczęśliwa, gdyż zajmując 18. lokatę nie „załapali” się na kolejne pucharowe punkty.

Po raz pierwszy w Pucharze Świata FIA w Rajdach Cross Country terenówką wystartowali natomiast Jarosław Kazberuk i Robin Szustkowski. Abu Dhabi Desert Challenge był dla nich „testem” za sterami Forda Raptora klasy T2. W tej klasyfikacji zajęli oni 6. pozycję: - Przyjechaliśmy tu głównie po naukę. Dopiero oswajamy się z naszym Fordem Raptorem, który przeszedł tu pierwszy poważny test. Poznaliśmy jego słabe i mocne strony, a mechanicy dowiedzieli się, nad czym muszą jeszcze pracować. Widzę ogromny potencjał w tym samochodzie i bardzo mnie to cieszy w perspektywie kolejnych, zbliżających się rund Pucharu Świata FIA – opowiadał Robin Szustkowski. Z kolei w tej klasie w Abu Dhabi bezkonkurencyjny okazał się jadący Nissanem Patrolem Mansour Al Helei, syn Yahya Al Helei, „ratując” w ten sposób honor rodziny w niezbyt udanym dla jego ojca rajdzie.

Motocykliści, quadowcy i załogi samochodowe niewiele będą mieć czasu na odpoczynek po pełnym niespodzianek Abu Dhabi Desert Challenge, gdyż już 19. kwietnia startuje Sealine Cross Country Rally w Katarze. Również ten rajd będzie rozgrywany jako runda Mistrzostw Świata FIM, quadowego Pucharu Świata FIM oraz Pucharu Świata FIA w Rajdach Cross Country.



AM

fot.:  Red Bull Content Pool, Lotto Team


WYNIKI ABU DHABI DESERT CHALLENGE:

MOTOCYKLE
1. Marc Coma (E) KTM 450 14:49.05
2. Sam Sunderland (GB) KTM 450 +11.55
3. Pablo Quintanilla (RCH) KTM 450 +20.16
4. Ruben Faria (P) KTM 450 +28.01
5. Ricky Brabec (USA) Honda CRF 450 Rally +34.17
6. Mohammad al-Balooshi (UAE) KTM 450 +44.48
7. Juan Carlos Salvatierra (BOL) KTM 450 +1:03.06
8. Matthew Hart (AUS) KTM 450 +1:13.15
9. José Cornejo (RCH) Suzuki RMZ 450X +1:13.31
10. David McBride (GB) KTM 450 +1:17.35


22. Maciej Berdysz (PL) KTM 450 +5:45.36
23. Paweł Stasiaczek (PL) KTM 450 +5:58.57


37.
Kuba Piątek (PL) KTM 450 +35:35.53

PUNKTACJA MISTRZOSTW ŚWIATA
1. Coma 20, 2. Sunderland 17, 3. Quintanilla 15, 4. Faria 13, 5. Brabec 11, 6. al-Balooshi 10

QUADY
1. Mohamed Abu-Issa (Q) Yamaha 700 Raptor 16:41.34
2. Rafał Sonik (PL) Honda 700 TRX +24.43
3. Nelson Sanabria (PY) Yamaha 700 Raptor +29.38
4. Kamil Wiśniewski (PL) Yamaha 700 Raptor +2:02.19
5. Kees Koolen (NL) Honda 700 TRX +32:33.39

PUNKTACJA PUCHARU ŚWIATA
1. Abu-Issa 20, 2. Sonik 17, 3. Sanabria 15, 4. Wiśniewski 13, 5. Koolen 11


SAMOCHODY
1. Vladimir Vasiliew/Konstantin Zhiltsov (RUS) Mini All4 Racing 14:52.48
2. Erik van Loon/Wouter Rosegaar (NL) Mini All4 Racing +20.15
3. Harry Hunt/Andreas Schulz (GB/D) Mini All4 Racing +50.48
4. Yazeed Al Rajhi/Timo Gottschalk (SA/D) Toyota Hilux +1:34.13
5. Marek Dąbrowski/Jacek Czachor (PL) Toyota Hilux +1:49.53, 7.
6. Orlando Terranova/Bernardo Graue (RA) Mini All4 Racing +2:07.01
7. Adam Małysz/Rafał Marton (PL) Mini All4 Racing +2:18.19
8. Ahmed al-Fahim (UAE) Polaris RZR 1000 +3:07.30 (1. T3)
9. Ali al-Ketbi/Javid Waris (UAE) Nissan Patrol +3:58.44
10. Mohammed Gulzar/Patrick McMurren (UAE) Polaris RZR 1000 +4:07.58 (2. T3)
...
18. Miroslav Zapletal/Maciej Marton (CZ/PL) H3 Evo +12:33.02


31. Robin Szustkowski/Jarek Kazberuk (PL) Ford Raptor +46:19.44 (6. T2)

PUNKTACJA PUCHARU ŚWIATA
1. Vasiliev 81, 2. Van Loon 52, 3. Hunt 32, 4. Suominen 30, 5. Al Rajhi 24, 6. Dąbrowski 22, 7. Varela 16, Terranova 16, 9. Małysz 12, Zapletal 12.

<< powrót
Dodaj do:





X