Akcesoria i wyposażenie
australijskiej firmy ARB znajdziesz w ofercie naszego sklepu 4x4.


Tuleje zawieszenia


Bagażniki dachowe

[2015-08-19]
Al-Attiyah na tronie, Rajczyk z workiem tytułów - podsumowanie Hungarian Baja
 
W przeciwieństwie do ubiegłego roku, kiedy zawodnicy ścigali się po błotnistych węgierskich trasach, Hungarian Baja 2015 rozgrywała się w upalnej aurze. Pogoda mogła więc nieco zaskoczyć, natomiast nie są zaskoczeniem wyniki tego rajdu. „Na medal” spisali się ci zawodnicy, którzy do tych medali byli typowani. Niewiele zatem zmieniło się także w klasyfikacjach, w jakich rozgrywana była Hungarian Baja. Poza jednym ważnym wyjątkiem – Nasser Al-Attiyah i Matthieu Baumel zostali nowymi liderami Pucharu Świata FIA w Rajdach Cross Country.
Ta zmiana jednak również nie była niespodzianką. Trochę niespodziewanych przygód mieli natomiast Polacy, choć tradycyjnie do naszego kraju puchary przywieźli „nasi” quadowcy. Spośród nich najwięcej pucharów i tytułów wywiózł z Węgier Damian Rajczyk.

Hungarian Baja rozgrywana była jako 7. runda Pucharu Świata FIA w Rajdach Cross Country, 3. runda Pucharu Świata FIM w Rajdach Baja oraz 4. runda Mistrzostw Europy FIM w Rajdach Baja. Na tym etapie zmagań można dość trafnie przewidzieć, jakie nazwiska znajdą się na czołowych lokatach rajdu. Węgierska rozgrywka okazała się pod tym względem wyjątkowo przewidywalna, choć wcale nie była to łatwa potyczka. 172-kilometrowy odcinek specjalny, który zawodnicy pokonywali podczas Hungarian Baja trzykrotnie, był bardzo szybki (prędkościomierze pokazywały prędkości nawet rzędu 170-180km/h), ale bardzo zdradliwy. Niestety o trudach tego rajdu przekonała się część Polaków, którzy tłumnie stawili się na starcie Hungarian Baja. Mimo to polscy kibice mieli powody do radości – dostarczyli ich „nasi” quadowcy, którzy po raz kolejny pokazali, że są w rewelacyjnej formie.

MOTOCYKLE

Zdecydowanym faworytem wśród motocyklistów walczących podczas Hungarian Baja o punkty Pucharu Świata FIM w Rajdach Baja, był Francuz Adrien Mare (KTM 450 EXC). To on po dwóch poprzednich rundach zajmował pozycję lidera tej klasyfikacji i to on również miał największą chrapkę na zwycięstwo na Węgrzech, które jego dominację w Pucharze by umocniło. Pod nieobecność swoich największych dotychczasowych konkurentów – Alessandro Ruoso i Gerarda Farresa (triumfowali oni odpowiednio w Italian Baja i Baja Aragon) to także on miał największe szanse na wygraną. Tak też się stało. Mare nie dał szans swoim rywalom – wygrał wszystkie oesy. W nagrodę dostał dokładnie to, po co przyjechał: - Jestem bardzo zadowolony i szczęśliwy. W zeszłym roku, kiedy finiszowałem jako trzeci, już zdecydowałem, że tu wrócę i spróbuję wygrać. Zrobiłem to! Udało mi się osiągnąć to, po co przyjechałem i nie da się zetrzeć uśmiechu z mojej twarzy – mówił na mecie Adrien Mare. Zadowolony może być także portugalski motocyklista Rui Oliveira (Yamaha WR 45), który dzięki 2. lokacie zajętej w Hungarian Baja wskoczył na najniższy stopień podium Pucharu Świata FIM. Ze swojego wyniku w tej rundzie może być zadowolony także kolejny Francuz, Brice Barbier (Suzuki 450 RMX), który na Węgrzech wywalczył sobie 3. miejsce, co dało mu w klasyfikacji pucharowej awans z 6. lokaty na pozycję wicelidera.

Podczas Hungarian Baja 4 motocyklistów walczyło o punkty Mistrzostw Europy FIM w Rajdach Baja. Dotychczasowy lider tej klasyfikacji, Czech Rudolf Lhotsky (Husqvarna FE 501), nie musiał nawet ukończyć tego rajdu, by utrzymać swoją pozycję. Tymczasem nie zamierzał się poddawać bez walki – wywalczył sobie 2. miejsce w rajdzie. Natomiast wicelider Mistrzostw, Portugalczyk Pedro Bianchi Prata (Honda CRF 450 R), miał szansę „ugryźć’ Czechowi kilka punktów i tę szansę wykorzystał, wygrywając Hungarian Baja w tej klasyfikacji. Choć odebrał w ten sposób Lhotsky’emu zaledwie 6 punktów (zmniejszając jego przewagę z 66 do 60 punktów), to nie krył zadowolenia ze swojego wyniku: - Mój motocykl był bardzo szybki, pracował fantastycznie, a problemy mnie dziś omijały. Mam nadzieję, że wrócę tu za rok, bo bardzo mi się ten rajd podobał– mówił na mecie Pedro Bianchi Prata. O puchar za 3. miejsce w Hungarian Baja w tej klasyfikacji oraz o pierwsze punkty w Mistrzostwach walczyli natomiast Włoch Rafaello Manenti (BMW GS 800) oraz Węgier Richard Hodola (Yamaha WR 450 F). Zwycięsko z tego pojedynku wyszedł przedstawiciel gospodarzy, który uzupełnił podium rajdu, natomiast nie wystarczyło to do „wskoczenia” na podium w klasyfikacji Mistrzostw – z dorobkiem 35 punktów zajmuje 4. miejsce. Na 3. miejscu pozostaje natomiast nieobecny na Węgrzech Włoch Claudio Mana (39 punktów).

QUADY / UTV

Quadowcy, podobnie, jak motocykliści, podczas Hungarian Baja starli się ze sobą w rywalizacji o punkty Pucharu Świata FIM oraz Mistrzostw Europy FIM. Częściowo „skład osobowy” obu tych klasyfikacji pokrywał się, gdyż Damian Rajczyk oraz Adrian i Arkadiusz Bernatowie biorą udział w Pucharze i Mistrzostwach jednocześnie. Wyłącznie w Mistrzostwach walczyli natomiast dwaj inni Polacy – Paweł Otwinowski i Maciej Albinowski, a w kategorii UTV dodatkowo Tadeusz Wiśniewski. To właśnie w tych sześciu zawodnikach polscy kibice pokładali największe nadzieje, zaś oni swoich kibiców nie zawiedli, gdyż przywieźli do kraju aż 12 pucharów! Najwięcej, bo aż 4 z nich, „zgarnął” Damian Rajczyk (Yamaha YFZ) – zwyciężył on bowiem w klasyfikacji quadów w Pucharze Świata FIM, zajął 2. miejsce w łącznej z motocyklistami klasyfikacji pucharowej, wygrał także w klasie Q2 oraz klasyfikacji generalnej quadów Mistrzostw Europy FIM. Jakby tego było mało, to ten „worek” tytułów uzupełnił o awans na pozycję lidera quadowej stawki Mistrzostw Europy („zdetronizował” Arkadiusza Bernata), a także umocnił się na prowadzeniu w Pucharze Świata. Ten rajd będzie więc dobrze wspominał:
- Hungarian Baja 2015 zaliczam do bardzo udanych startów. Sprzęt przygotowany przez Stasia Radwańskiego z Motorrad Wałbrzych spisywał sie perfekcyjnie, dodatkowe konie w Yamaha YFZ dają mega duży fun. Trasa rajdu była ciekawa, urozmaicona i z wieloma niespodziewanymi dziurami, pojawiającymi sie w ostatnim momencie. W sobotę na ostatnim OS po dużym skoku pękła mi rama, przez co również złamała się rura od tłumika, udało mi sie jednak dojechać do mety odcinka. Serwis tego wieczoru był bardzo stresujący, ale dzięki pomocy teamu Overdrive, który pospawał mój tłumik i ramę, mogłem wystartować w niedzielę. Jestem bardzo zadowolony, że udało mi sie szczęśliwie ukończyć ten rajd z kompletem punktów. Do końca sezonu zostały jeszcze dwie rundy: w Portugalii i Maroko. Mam nadzieję, że te rajdy ukończę szczęśliwie i uda się utrzymać prowadzenie do końca sezonu – komentuje Damian Rajczyk.

Komplet 1-2-3 na swoje konto w Hungarian Baja zapisał z kolei Adrian Bernat (CanAm DS. 450). Zajął on 3. miejsce wśród pucharowych quadów, 2. miejsce w quadowej stawce Mistrzostw Europy oraz 1. miejsce w klasie Q1. Spośród quadowców rywalizujących w ramach Pucharu Świata FIM na Węgrzech od Adriana Bernata szybszy okazał się Francuz Alexandre Giroud (Yamaha 700), który zajął 2. miejsce i utrzymał też pozycję wicelidera Pucharu. Młodszy z braci Bernat natomiast także utrzymał swoje miejsce na pucharowym podium (3. pozycja), taką lokatę zajmuje też w Mistrzostwach Europy. Jego starszy brat – Arkadiusz Bernat (CanAm DS. 450) – podczas sobotnich zmagań na Hungarian Baja borykał się z problemami elektrycznymi w swoim quadzie (duża strata czasowa na pierwszym z odcinków i nieukończenie drugiego), natomiast w niedzielę naprawioną maszyną wyruszył ponownie na trasę, dzięki czemu udało mu się zająć 5. miejsce w klasyfikacji pucharowej, a także 4. miejsce w quadowej stawce Mistrzostw Europy oraz 3. miejsce w klasie Q1, zatem i on wrócił do Polski z pucharem.
Dodatkowo Adrian i Arkadiusz wywalczyli dla swojego zespołu Bernat Sport puchar za 1. miejsce w klasyfikacji teamów. Dwa puchary – za 3. miejsce wśród quadowców startujących w Mistrzostwach Europy oraz 2. lokatę w klasie Q1 – organizatorzy Hungarian Baja wręczyli natomiast kolejnemu z polskich zawodników, Pawłowi Otwinowskiemu (Suzuki LTR 450). Z pustymi rękami nie wrócił także Maciej Albinowski (Yamaha Raptor), choć on może mówić o wielkim pechu, jaki dopadł go na węgierskich trasach. W sobotę miał on bowiem wywrotkę, która zmusiła go do zjechania z trasy i próby naprawienia quada. Maszynę udało się reanimować podczas nocnego serwisu, gorzej natomiast było z jej kierowcą. Albinowski na niedzielną trasę wyruszył bowiem z pękniętymi żebrami i pękniętymi kostkami dłoni. Ten morderczy wysiłek przyniósł mu niejako na osłodę puchar za 3. miejsce w klasie Q2 w klasyfikacji Mistrzostw Europy (w łącznej klasyfikacji quadów był 6. – za Czeszką Olgą Rouckovą).
W jeszcze gorszej sytuacji znalazł się nasz jedyny reprezentant w klasie S2 (UTV), która także ścigała się w ramach rozgrywanych podczas Hungarian Baja Mistrzostw Europy. Tadeusza Wiśniewskiego (Polaris RZR 1000), bo o nim mowa, prześladowały bowiem problemy z jego pojazdem. Na pierwszym z sobotnich odcinków Polak zajmował 2. miejsce, zaś już na drugim „dopadły” go awarie, w tym urwane koło. UTV został naprawiony i przygotowany do niedzielnych zmagań, ale i tego ostatniego odcinka nie udało się Wiśniewskiemu ukończyć, gdyż w jego Polarisie urwał się wahacz i amortyzator. Mimo swoich problemów, Wiśniewskiego stać było na gest fair play - na ostatnim odcinku swojemu włoskiemu rywalowi pomógł usunąć awarię sprzęgła. Włoch dzięki temu pojechał dalej, jednak na 15km przed metą dachował, w wyniku czego złamał obojczyk i trafił do szpitala. Los Polaka podzielił Włoch Stefano Cavaciutti (Polaris RZR 1000), który również nie ukończył rajdu. Do mety natomiast dotarło dwóch innych Włochów – szybszy z nich okazał się Graziano Scandola (Polaris RZR 1000), który jako jedyny z kierowców UTV pokonał wszystkie odcinki Hungarian Baja, co dało mu nie tylko zwycięstwo w klasie S2 w tym rajdzie, ale także umocnienie się na pozycji lidera tej klasy w Mistrzostwach Europy FIM. 2. miejsce uzyskane w Hungarian Baja z kolei umożliwiło zaś Giammarco Fossie na utrzymanie się na 2. pozycji w Mistrzostwach, Tadeuszowi Wiśniewskiemu z kolei po tym wyjątkowo nieudanym rajdzie na pocieszenie pozostaje 3. miejsce, które nadal zajmuje w klasyfikacji Mistrzostw Europy.

SAMOCHODY

Podczas Hungarian Baja załogi samochodowe już po raz 7. w tym roku walczyły o punkty Pucharu Świata FIA w Rajdach Cross Country. Zwycięzca tego rajdu mógł zdobyć 30 punktów, a tyle by wystarczyło Nasserowi Al-Attiyah i Matthieu Baumelowi (MINI All4 Racing), by objąć prowadzenie w Pucharze. Od nieobecnych na Węgrzech dotychczasowych liderów, Vladimira Vasilieva i Konstantina Zhiltsova dzieliło ich 21 punktów, stawka więc była oczywista. Al-Attiyah na Hungarian Baja jechał więc z jednym celem – wygrać. I to katarsko-francuskiej załodze bez większych problemów, w dodatku w pięknym stylu się udało:
-To była dla nas naprawdę dobra Baja, a w dodatku mogliśmy objąć prowadzenie w Pucharze Świata. Problem, który dotknął nas w sobotę rano, szybko został zapomniany, ponieważ mogliśmy pokazać naszą konkurencyjność już chwilę później. A w niedzielę postawiłem na bardziej zachowawcze podejście, żeby uniknąć zbędnego ryzyka. Trasa była wymagająca, a temperatury były wyjątkowo wysokie – podsumował rajd Nasser Al-Attiyah. Tym sobotnim problemem, z którym borykała się załoga MINI All4 Racing, były kłopoty z tarczą hamulcową. Pomimo tej usterki Al-Attiyahowi i Baumelowi udało się dojechać do mety odcinka z 13-sekundową przewagą nad drugimi na tym oesie Bernhardem Ten Brinke i Tomem Colsoulem (Toyota Hilux Overdrive). Na kolejnym odcinku natomiast pokazali już, co potrafią i „uzbierali” sobie aż ponad 18 minut przewagi nad Miroslavem Zapletalem i Maciejem Martonem (Hummer H3 Evo 7), którzy sobotę zakończyli na 2. pozycji, oraz ponad 22 minuty nad Ten Brinke i Colsoulem, którzy spadli na 3. lokatę. Mając taki zapas czasowy nad konkurentami Al-Attiyah mógł sobie pozwolić w niedzielę na „zainkasowanie” 3-minutowej kary za użycie „nadprogramowych” opon, aby nie ryzykować „złapania kapcia”. Katarczyk nie ryzykował też zbyt szybką jazdą – ostatni oes ukończył z 2. czasem.
Ta strategia się opłaciła – Nasser Al-Attiyah zwyciężył Hungarian Baja, zapisując się w ten sposób w historii tego rajdu, gdyż jako jedyny do tej pory kierowca wygrywał ten rajd trzykrotnie (wcześniej w 2008 roku z Tiną Thoerner i w 2014 roku z Matthieu Baumelem). Al-Attiyah i Baumel, jak można się było spodziewać, okazali się poza zasięgiem rywali, natomiast walka o 2. lokatę w Hungarian Baja 2015 rozstrzygnęła się na ostatnim odcinku specjalnym. Bernhard Ten Brinke i Tom Colsoul postanowili na nim zawalczyć o utraconą z powodu pękniętej tarczy hamulcowej na OS2 pozycję.
Miroslav Zapletal i Maciej Marton mieli nad nimi niemal 4 minuty przewagi, jednak okazała się ona niewystarczająca, by zagwarantować czesko-polskiej załodze 2. miejsce w rajdzie. Na ostatnim oesie bowiem Toyota Ten Brinke’go dosłownie frunęła: - Wciskałem gaz jak tylko się dało. Nawet pomimo tego, że byłem 4 minuty za nim [Zapletalem – red.], czułem, że mam jeszcze szansę. Dostałem od Overdrive’u doskonałe auto, więc mogłem wygrać niedzielny odcinek i zdobyć 2. miejsce w generalce. Jeśli pomyślimy, że nie ścigałem się od Dakaru, myślę, że można uznać to za dobry wynik, więc jestem bardzo szczęśliwy– mówił Bernhard Ten Brinke. Przypomnijmy, że w Dakarze 2015 ten holendersko-belgijski duet zajął 7. miejsce, zatem pokazał już, że stać go na dobre wyniki. Zajmując 2. miejsce w Hungarian Baja po tak długiej przerwie Ten Brinke i Colsoul udowodnili, że nadal są w świetnej formie. Natomiast zdobyte w Pucharze Świata punkty plasują ich dopiero w drugiej dziesiątce tej klasyfikacji. O awans z 6. miejsca w Pucharze natomiast walczyli Miroslav Zapletal i Maciej Marton, a 3. lokata w Hungarian Baja ten „skok” im umożliwiła – znaleźli się na 4. pozycji, zrównując się w ten sposób z polską załogą Marek Dąbrowski / Jacek Czachor (Toyota Hilux Overdrive).

Polacy natomiast z Węgier wrócili bez punktów, gdyż nie udało im się ukończyć rajdu. Na pierwszym z sobotnich odcinków pojechali świetnie, bo uzyskali 3. czas i również znaleźli się na 3. miejscu po tym oesie. Potem dopadł ich pech - Po pierwszym płynnie przejechanym odcinku specjalnym miałem nadzieję, że wywieziemy z Węgier bardzo dobry wynik. Niestety, samochód odmówił posłuszeństwa na 120 kilometrze drugiego dzisiejszego OSu. Próbowaliśmy z Markiem naprawić go na trasie, ale nie udało się wyeliminować awarii układu elektrycznego. Kończymy rywalizację w Hungarian Baja i wracamy przygotowywać się do polskiej rundy Pucharu Świata FIA – mówił Jacek Czachor.
Nowiutka Toyota, jaką otrzymali na ten rajd od Overdrive’u, zamiast silną bronią okazała się więc być przeszkodą: - Straciliśmy kilkadziesiąt minut naprawiając samochód. Szkoda, bo rano złapaliśmy swój rytm i byliśmy w stanie powalczyć o pierwszą trójkę. Niestety, tym razem się nie udało. Przed nami kilkanaście dni, które poświęcimy na zoptymalizowanie ustawień samochodu. Już niedługo rajd w Polsce, gdzie będziemy chcieli pokazać się naszym kibicom z jak najlepszej strony - komentuje Marek Dąbrowski.
Podczas zbliżającej się Baja Poland (27.-30. sierpnia) ten duet ponownie powalczy o awans na 3. miejsce w klasyfikacji Pucharu Świata, co nie udało im się na Węgrzech.

Z nadzieją na bardziej udany start przed własną publicznością z Hungarian Baja wrócili również pechowi w tym rajdzie Jarosław Kazberuk i Robin Szustkowski (Ford Raptor), rywalizujący w grupie T2: - To był pierwszy rajd cyklu Pucharu Świata w tym roku, który musieliśmy zakończyć przed osiągnięciem mety. Oczywiście pozostawia to pewien niesmak, ale jest on chyba mniejszy niż próba podejmowania walki samochodem, który nie chce jechać. Teraz najważniejsze, abyśmy za dwa tygodnie dobrze zaprezentowali się przed swoimi kibicami podczas Baja Poland – mówił Jarosław Kazberuk. Raptor natomiast na Węgrzech nie chciał jechać z powodu problemów z elektryką, które powodowały, iż silnik ciągle przełączał się w tryb awaryjny. Ta usterka ujawniła się już na pierwszym z sobotnich oesów i choć Polacy do mety odcinka dotarli, to postanowili wycofać się z rajdu: - Trzeba było podjąć jakąś decyzję. Nie mieliśmy rajdowego tempa, ani perspektyw, że uda nam się je złapać i utrzymać do końca. Dlatego zakończyliśmy nasz udział w tegorocznej Hungarian Baja – opowiadał Robin Szustkowski.


Taką trudną decyzję musiały też podjąć dwie inne polskie załogi, startujące w Hungarian Baja w grupie T2. Łukasz Lechowicz i Łukasz Solecki (Nissan Navara), którzy w ubiegłym roku zajęli w tym rajdzie 3.miejsce w T2, tym razem mieli mniej szczęścia. Choć bardzo dobrze pojechali pierwszą część OS1, to na drugiej części tego odcinka „wyniosło” ich na jednym z zakrętów, co skutkowało uderzeniem w drzewo, a w jego konsekwencji rozbitą szybą. Nie mając szans na jej wymienienie podczas serwisu, Lechowicz i Solecki zmuszeni byli do wycofania się z rywalizacji. W niedzielę natomiast taką samą decyzję musieli podjąć Klaudia Podkalicka i Błażej Czekan (Mitsubishi Pajero). Już w sobotę w ich aucie zaszwankowała skrzynia biegów, ale po jej wymianie podczas nocnego serwisu załoga postanowiła w niedzielę powrócić na trasę: - Dzisiaj wycofaliśmy się po 30 km odcinka. Stwierdziliśmy, że nie ma co forsować samochodu przed tak ważnym rajdem jak Baja Poland, a to już tak niedługo!, więc każdą kolejną awarię ciężko byłoby usunąć. Nie liczyliśmy się już w klasyfikacji rajdu, więc dalsza jazda po sprawdzeniu wymienionej nowej skrzyni biegów i amortyzatorów do niczego nie prowadziła w rywalizacji – pisała na Facebooku Klaudia Podkalicka.

 


W grze w niedzielę pozostały z kolei dwie inne T-dwójkowe załogi, którym udało się do mety dojechać i to z całkiem niezłymi wynikami. Grzegorz Czarnecki, który mimo tego, iż na liście zgłoszeń przy swoim nazwisku miał wpisane nazwisko Słowaka Juraja Ulricha, pojechał na Węgry z polskim pilotem Michałem Bojarem, okazał się najszybszym z polskich kierowców. Załoga Czarnecki / Bojar (Nissan Navara) zajęła w Hungarian Baja 15. miejsce wśród wszystkich załóg samochodowych oraz 5. w grupie T2. „Załapali” się oni jednak na puchar za 3. miejsce w klasie T2.2. Tuż za nimi w poszczególnych klasyfikacjach znaleźli się również jadący Navarą Tomasz Piec i Gabriel Prochacki (16. miejsce w „generalce”, 6. miejsce w T2, 4. miejsce w T2.2). W grupie T2 natomiast na Węgrzech triumfowali aktualni liderzy tej klasyfikacji, Kazachowie Denis Berezovskiy i Ignat Falkov (Nissan Patrol). 2. miejsce zaś przypadło w udziale katarsko-jordańskiej załodze Hamad Eid Al-Thani / Ferras Allowh (Ford Raptor), którzy dzięki temu w klasyfikacji pucharowej T2 zbliżyli się z 14. do 8. punktów do zajmującego 3. pozycję Maxima Kirpileva. Z kolei rosyjska załoga Maxim Kirpilev / Andrei Rudnitski (Toyota Land Cruiser) ukończyła Hungarian Baja na 4. miejscu w T2, dzięki czemu w Pucharze już tylko 1 punkt dzieli ich od wiceliderów klasyfikacji Emila Khneissera i Alexeia Kuzmicha (Nissan Patrol), którzy na Węgrzech nie dojechali do mety (wycofali się na ostatnim odcinku).

CIĘŻARÓWKI

Spośród 4 zgłoszonych w Hungarian Baja załóg ciężarówek, do rajdu nie przystąpił reprezentant gospodarzy, Miklos Kovacs. Podium ciężarowe między sobą podzielić miały zatem dwie czeskie załogi i jedna holenderska. Holendrzy w składzie Marc Leeuw / Marco Siemons / Niels Hatzmann (DAF CF FAV45) począwszy od prologu poprzez cały rajd utrzymywali się na 3. pozycji, toteż najniższy stopień podium w Hungarian Baja w grupie T4 przypadł w udziale właśnie im. Prawdziwą batalię o zwycięstwo rozegrały natomiast między sobą Czesi – załoga Tatry T815 pod wodzą Martina Kolomy’ego oraz załoga Liaza 111.154 z Martinem Macikiem za kierownicą, którzy dokładnie po równo podzielili się zwycięstwami oesowymi. Martin Macik, Michal Mrkva i Frantisek Tomasek wygrali prolog i pierwszy z sobotnich oesów, natomiast dwa kolejne odcinki padły łupem załogi w składzie Martin Kolomy / David Kilian / Rene Kilian. Po pierwszym z sobotnich odcinków te dwie załogi różniło zaledwie 14 sekund, natomiast na OS Kolomy wyprzedził Macika o minutę i 20 sekund, obejmując prowadzenie. Macik próbował tę stratę odrobić na najdłuższym w rajdzie niedzielnym odcinku, jednak nie dość, że to mu się nie udało, to jeszcze Kolomy „dołożył” mu kolejne 51 sekund i z przewagą 1:57 to właśnie on został zwycięzcą Hungarian Baja w kategorii ciężarowej.

AM

Fot. Norbert Czyżewski, X-raid, Never Enough Team

WYNIKI HUNGARIAN BAJA:

MOTOCYKLE:

Puchar Świata FIM w Rajdach Baja:

1. Adrien Maré (FRA) KTM 450 EXC 6:44.41
2. Rui Oliveira (POR) Yamaha WR 450 +12.21
3. Brice Barbier (FRA) Suzuki 450 RMX +39.00


Klasyfikacja Pucharu Świata FIM w Rajdach Baja:
1. Mare 43, 2. Barbier 32, 3. Oliveira 26.

Mistrzostwa Europy FIM w Rajdach Baja:

1. Pedro Bianchi Prata (POR) Honda CRF 450R 7:31.19
2. Rudolf Lhotský (CZE) Husqvarna FE 501 +31.40
3. Richárd Hodola (HUN) Yamaha WR 450F +1:00.46

Klasyfikacja Mistrzostw Europy FIM w Rajdach Baja:

1. Lhotsky 150, 2. Bianchi Prata 90, 3. Mana 39… 6. Kałużny 20.


QUADY:

Puchar Świata FIM w Rajdach Baja:

1. Damian Rajczyk (POL) Yamaha YFZ 450 6:52.47
2. Alexandre Giroud (FRA) Yamaha Raptor 700 +32.29
3. Adrian Bernat (POL) Cam-Am DS 450 +45.44
4. Patrick Sanchez (FRA) Yamaha 450 RB +1:25.52
5. Arkadiusz Bernat (POL) Can-Am DS 450 +3:42.58

Klasyfikacja Pucharu Świata FIM w Rajdach Baja:
1. Rajczyk 55, 2. Giroud 47, 3. Adrian Bernat… 6. Arkadiusz Bernat 21.

Mistrzostwa Europy FIM w Rajdach Baja:

1. Damian Rajczyk (POL) Yamaha YFZ 450 6:52.47
2. Adrian Bernat (POL) Cam-Am DS 450 +45.44
3. Paweł Otwinowski (POL) Suzuki LTR 450 +1:17.15
4. Arkadiusz Bernat (POL) Can-Am DS 450 +3:42.58
5. Olga Rouckova (CZE) Yamaha Raptor +4:33.15
6. Maciej Albinowski (POL) Yamaha Raptor +6:12.25

Klasyfikacja Mistrzostw Europy FIM w Rajdach Baja:

1. Rajczyk 168, 2. Arkadiusz Bernat 158, 3. Adrian Bernat 140, 4. Albinowski 126, 5. Kalinowski 117, 6. Otwinowski

SAMOCHODY – PUCHAR ŚWIATA FIA W RAJDACH CROSS COUNRTY:

1. Nasser Al-Attiyah/Matthieu Baumel (QAT/FRA) MINI All4 Racing 6:19.42
2. Bernhard Ten Brinke/Tom Colsoul (NLD/BEL) Toyota Hilux +14.48
3. Miroslav Zapletal/Maciej Marton (CZE/POL) H3 Evo VII +15.49
4. Erik Korda/Attila Csató (HUN) HRX Ford +27.32
5. Károly Fazekas/László Szenáki (HUN) BMW X6 RR +28.13
6. YuriY Sazonov/Alexandr Moroz (KAZ) H3 Evo V +31.01
7. Antal Fekete/György Tóth (HUN) Toyota Hilux +54.30
8. Aldis Vilcāns/Jānis Zeltiņš (LVA) Nissan Pathfinder +59.45
9. Denis Berezovskiy/Ignat Falkov (KAZ) Nissan Patrol +1:17.43 (1. T2.1)
10. Hamad Eid Al-Thani/Ferras Allowh (QAT/JOR) Ford Raptor +1:25.27 (2. T2.1)

...
15. Grzegorz Czarnecki/Michał Bojar (POL) Nissan Navara +3:28.01 (3. T2.2)
16. Tomasz Piec/Gabriel Prochacki (POL) Nissan Navara +3:44.47 (4.
T2.2)


Klasyfikacja Pucharu Świata FIA w Rajdach Cross Country:

1. Al-Attiyah 180, 2. Vasiliev 171, 3. Varela 97, 4./5. Dąbrowski 82, Zapletal 82, 6. van Loon 72, 7. Al-Rajhi 66, 8. Terranova 37, 9. Sazonov 36, 10. Hunt 32, 11./12. Roma 30, Suominen 30, 13. Małysz 28.





<< powrót
Dodaj do:





X