Prawdziwy Dakar dopiero się zaczął –
mówią zgodnym chórem organizatorzy i zawodnicy. Po pierwszym
tygodniu, który charakteryzował się dość prostą nawigacją i
trasami bardziej przypominającymi te z rajdów WRC niż tradycyjne
dakarowe, przyszedł czas na pierwsze piaski, pierwsze wydmy.
Zaplanowana na 8. dzień trasa z Salty do Belen liczyła 767km, z
czego 394km stanowił odcinek specjalny, przedzielony na dwie części
strefą neutralizacji. To na tym etapie po raz pierwszy w tej edycji
Dakaru zawodnicy musieli się zmierzyć z wydmami. Zmiana programu i
charakterystyki rajdu spowodowała zmiany w klasyfikacjach
poszczególnych kategorii. „Pazury” pokazali dakarowi weterani,
za wyjątkiem stawki motocyklowej, w której ciągle dobrze sobie
radzą „żółtodzioby”.
MOTOCYKLE
Po pierwszej części 8. odcinka
specjalnego było niemal pewne, że walkę na tym etapie rozegrają
między sobą Paulo Goncalves, Kevin Benavides i Antoine Meo. Druga
część rywalizacji nieco odmieniła układ motocyklowej czołówki.
„Spuścił z tonu” debiutujący w Dakarze Meo (8. miejsce w
klasyfikacji odcinka), lekko osłabł Benavides (5. miejsce na
etapie), a Goncalves miał wywrotkę, która wymusiła na nim
spokojniejszą jazdę, zaś „przycisnął” Toby Price.
Australijczyk zwyciężył ten etap, co oznacza, że już połowa
odcinków padła jego łupem (wygrał 4 z 8 etapów). Finiszował on
z przewagą 5’17” nad 2. na tym etapie – mimo wywrotki –
Goncalvesem, w generalce więc to jadący swój drugi w życiu Dakar
Price objął prowadzenie: - Nie było perfekcyjnie. Popełniłem
parę błędów, a kilka razy miałem szczęście. W końcu
wyjechałem na otwartą przestrzeń i mogłem wybierać trasę.
Prowadzę w rajdzie, więc był to dobry dzień. Codziennie walczymy
z Paulo. Raz on wygrywa, raz ja. Myślę, że pod koniec tygodnia
będą nas dzieliły sekundy. To trudny rywal, znacznie lepszy ode
mnie w nawigowaniu. Jutro zaczyna się etap maratoński - kolejna
ważna część Dakaru. Pierwszego dnia muszę uważać, żeby nie
zrobić czegoś głupiego, nie uszkodzić motocykla, bo wtedy byłoby
dużo gorzej drugiego dnia – mówi Toby Price.
Teraz to
Paulo Goncalves traci do niego 2’05”, zatem faktycznie zapowiada
się na pełen emocji pojedynek tych dwóch zawodników. Tymczasem na
8. etapie swoje pierwsze w tym roku etapowe podium wywalczył sobie
Pablo Quintanilla. Chilijczyk ma za sobą 3 starty w Dakarze, z
których tylko ubiegłoroczny udało mu się ukończyć, za to zajął
na nim świetne 4. miejsce, dzięki czemu w tym roku jest on jednym z
faworytów rajdu. Póki co jednak zajmuje on 4. lokatę w
motocyklowej stawce. 3. miejsce w generalce wciąż należy do
Stefana Svitko, który „wskoczył” na podium po wypadku Matthiasa
Walknera, ale najwyraźniej nie zamierza tej pozycji oddać, gdyż na
8. etapie również dobrze się spisał, zajmując 4. miejsce w
klasyfikacji odcinka.
Jakub Piątek, mimo zmienionej
charakterystyki tej części rajdu, zachował na 8. etapie swoje
tempo. Finiszował z 34. czasem, jednak silnik jego utopionego na 7.
etapie motocykla wymagał wymiany, za którą Polak „zapłacił”
15-minutową karą. Mimo to, Piątek po 8. etapie awansował w
generalce z 29. na 26. miejsce: - Ten etap był dla mnie bardzo
ciężki. W drugiej części odcinka nawigacja była bardzo trudna.
Jechałem dziś bardzo szybko, może nawet zbyt szybko, przez co
popełniłem kilka błędów nawigacyjnych i miałem kilka wywrotek.
Kolejne etapy będą wymagały od zawodników dużej uniwersalności.
Po sobotniej przygodzie w rzece mam wymieniony silnik, ale wychodzą
jeszcze drobne usterki spowodowane tamtą sytuacją. Muszę go cały
czas kontrolować – mówi Jakub Piątek. Kolejny awans –
z 80. na 77. miejsce - zaliczył także Maciej Berdysz, który
ewidentnie coraz bardziej się rozkręca. Na 8. etapie wywalczył on
sobie bowiem 78. miejsce, co jest, póki co, jego najlepszym wynikiem
(nie licząc prologu, na którym był 74.) w Dakarze 2016.
Wyniki 8. etapu:
http://www.dakar.com/dakar/2016/docs/classements/CEM_09.pdf
Wyniki po etapie:
http://www.dakar.com/dakar/2016/docs/classements/CGM_09.pdf
QUADY
Na 8. etapie rywalom nie dali szans
bracia Marcos i Alejandro Patronelli. Objęli oni prowadzenie już na
początku etapu i nie oddali go aż do końca. Ponownie szybszy
okazał się Marcos – pokonał Alejandro o 5’42”. W związku z
tym nastąpiła również zmiana na „tronie” – nowym liderem
rajdu został Marcos Patronelli, który zyskał 2’06” przewagi
nad bratem. Podium – zarówno etapowe, jak i w generalce uzupełnił
Peruwiańczyk Alexis Hernandez. Zepchnął on z 3. na 4. pozycję
Jeremiasa Gonzaleza Ferioli, który 8. etap zakończył z 8. Czasem.
Co więcej, Gonzalez Ferioli znalazł się wcześniej na 3. miejscu,
gdyż 3-minutową karę po 7. etapie sędziowie naliczyli Sergeiowi
Karyakinowi, co zrzuciło go aż na 5. miejsce, za Hernandeza. Bój o
3. lokatę wciąż jest otwarty – zajmującego obecnie tę pozycję
Hernandeza dzieli zaledwie 11 minut od 4. Karyakina i kolejne
niespełna 2 minuty od będącego na 5. miejscu Gonzaleza Ferioli.
Natomiast dominacja Marcosa i Alejandro Patronellich zdaje się już
być oczywista – Hernandeza dzieli od nich ponad pół godziny,
więc jeśli któremuś z nich nie przydarzą się jakieś przygody,
to podzielą oni między siebie złoto i srebro Dakaru 2016.
Wyniki 8. etapu:
http://www.dakar.com/dakar/2016/docs/classements/CEQ_09.pdf
Wyniki po etapie:
http://www.dakar.com/dakar/2016/docs/classements/CGQ_09.pdf
SAMOCHODY
W stawce samochodów 8. etap przyniósł
prawdziwą rewolucję. Zdecydowanie tego dnia do udanych nie zaliczy
zespół Peugeot. Dotychczasowi liderzy stawki samochodowej,
Sebastien Loeb i Daniel Elena już na początkowym fragmencie trasy
zakopali się, tracąc cenne minuty na uwolnienie się z pisakowej
pułapki. Jakby tego było mało, to pod koniec trasy ich 2008DKR
rolował. Załodze nic się nie stało, auto – choć mocno
zniszczone – udało się doprowadzić do mety, ale ich strata była
na tyle duża, że etap ten ukończyli dopiero na 33. miejscu,
spadając w generalce na 8. lokatę, co w zasadzie pozbawiło ich
szans na zwycięstwo w rajdzie. To jednak jeszcze nie koniec kłopotów
zespołu Peugeot. Stephane Peterhansel musiał się tłumaczyć przed
sędziami, gdyż zespół X-raid złożył na niego protest dotyczący
rzekomego nielegalnego tankowania (poza wyznaczoną strefą). Za
takie przewinienie „Mr Dakar” mógł otrzymać karę 6 godzin, a
nawet wykluczenia z rajdu. Sędziowie ten protest jednak odrzucili,
tłumacząc swoją decyzję tym, że regulamin nie precyzuje, gdzie
tankowanie jest dozwolone (Peterhansel tankował w strefie
neutralizacji). Walka więc toczy się na odcinkach specjalnych, a
nie na dojazdówkach, a na 8. odcinku specjalnym także Peugoet nie
miał szczególnych powodów do radości, gdyż był to pierwszy w
tej edycji Dakaru oes, którego nie wygrał żaden z jego kierowców.
Ten etap padł bowiem łupem Nassera Al-Attiyah i Matthieu Baumela
(MINI). Zeszłoroczni triumfatorzy prowadzili od początku oesu, ale
pod koniec stoczyli zacięty bój z Carlosem Sainzem i Lucasem Cruzem
(Peugeot). Katarsko-francuski duet ostatecznie pokonał Hiszpanów o
12 sekund!.
Dzięki wypadnięciu poza podium dotychczasowego lidera
Sebastiena Loeba, ponownie znaleźli się oni na 3. miejscu
generalce: - To naprawdę był bardzo, bardzo ciężki etap.
Nie było nam lekko. Dobrze nam się jechało na początku, ale kiedy
wjechaliśmy na bezdroża, nie mogliśmy dogonić buggy. Wygraliśmy
ten etap o jakieś 12 sekund, chyba, ale zobaczymy, jak poradzili
sobie inni. Oczywiście jutrzejszy etap nie będzie łatwy. Pewnie
będziemy otwierać trasę, ale Matthieu wykonał dziś świetną
robotę, więc jestem pewien, że jutro też się dobrze spisze.
Teraz już nie można popełniać błędów. Miło jest znowu wygrać
odcinek po dniu odpoczynku i wjechaniu na tereny offroadowe i wydmy,
ale na „camel grass” buggy wciąż są naprawdę szybkie. Myślę,
że trochę dziś poprawiliśmy swój czas i zobaczymy, co będzie
jutro. Jestem tu, by walczyć. Zrobię wszystko, by wygrać ten
Dakar. Jutro i pojutrze znów musimy pojechać na maksimum naszych
możliwości i nie popełnić żadnych błędów, a potem zobaczymy– mówi Nasser Al-Attiyah. 2. miejsce w klasyfikacji odcinka, jak i
w klasyfikacji rajdu, zajęli Carlos Sainz i Lucas Cruz, natomiast
nowymi liderami rajdu zostali Stephane Peterhansel i Jean-Paul
Cottret, którzy ten odcinek ukończyli z 3. czasem.
Na starcie do 8. etapu stanęli Adam
Małysz i Xavier Panseri (MINI), którzy dopiero po 24 godzinach od
startu 7. etapu dotarli na biwak w Salcie, nie będąc pewnymi, czy
sędziowie pozwolą im pojechać dalej. Ostatecznie zostali oni
jednak sklasyfikowani na 89. miejscu (w generalce po etapie znaleźli
się na 78. pozycji), na 8. etapie startowali więc z bardzo odległej
pozycji. Musieli zatem jechać w kurzu, próbując wyprzedzać
wolniejsze załogi, ale mimo tych niedogodności osiągnęli 42.
miejsce na odcinku, a w generalce są obecnie na 62. miejscu: - Jazda
z tymi wszystkimi autami i ciężarówkami to była masakra.
Wyprzedziliśmy ich w sumie 70. Dwukrotnie się zakopaliśmy. Choć w
zasadzie utknęliśmy na prostej drodze, w koleinach po ciężarówkach.
Nasze Mini miało za mały prześwit i nie dało się wyjechać z
koleiny o głębokości 80 centymetrów. Auto zawisło, wszystkie
koła znalazły się w powietrzu i kręciły się. Wydostanie się z
tego było męczące i czasochłonne. Podkopywaliśmy, podkładaliśmy
trapy i po 30 centymetrów przesuwaliśmy się do przodu. Straciliśmy
w ten sposób dwa razy po około pół godziny. Na samym początku,
po przejechaniu 45 kilometrów mieliśmy już dwa kapcie. Tak jak
wspominałem, koleiny były głębokie i na 80 centymetrów. Nie
trudno więc było o to, by wystające z nich kamienie uszkodziły
oponę. Czuję, że jestem dziś jeszcze bardziej zmęczony niż po
poprzednim etapie. Wtedy jazda zajęła nam może 24 godziny, ale
teraz, po nie do końca przespanej nocy, przetrwać ten odcinek było
cudem. Dwa razy tak uderzyliśmy przodem auta o przeciwstok, że
przed oczami pokazały mi się gwiazdki. Ale gdybym odpuścił gaz,
znów czekałoby nas pół godziny kopania w piasku. Dobrze, że
dojechaliśmy z niezłym czasem, dzięki czemu we wtorek wystartujemy
trochę prędzej – z 62., a nie 132. miejsca. Na trasie powinno być
więc choć trochę lepiej. Ale na pewno nie pięknie, bo przed nami
wyruszy i tak ponad 20 ciężarówek, a odcinek sam w sobie ponoć
bardzo trudny – opowiadał Adam Małysz.
Ponownie najlepiej
z „naszych” spisali się Jakub Przygoński i Andrei Rudnitski
(MINI), którzy na tym trudnym odcinku zajęli 14. miejsce i wciąż
znajdują się na 15. pozycji w generalce: - To był bardzo
skomplikowany odcinek - pustynny, z wydmami i camel grassem. Było
bardzo dużo nawigacji, co stanowiło wyzwanie dla pilota, ale
Andriej bardzo dobrze sobie poradził. Zawsze wiedziałem, gdzie mam
jechać. W pewnym momencie miałem tak przyśpieszony oddech, jakbym
biegł na 10 km. Było tyle pracy za kierownicą, że organizm
pracował na bardzo wysokich obrotach. Później sprawdziłem –
miałem tętno ok. 160. Już dzisiejszy odcinek był prawdziwie
pustynny, natomiast jutrzejszy będzie według mnie kluczowy. Będzie
bardzo trudna nawigacja, będą miejsca, w których 40 km trzeba
będzie jechać przez pustynię na kompas, co nie jest łatwe.
Odcinki typowo rajdowe będą teraz zastępowane przez otwartą
pustynię. To jest zupełnie inna jazda, o czym dziś niestety
przekonał się Sebastian Loeb, który zaliczył przykry wypadek –
komentował Jakub Przygoński.
Kłopoty – ale mechanicznie –
mieli znowu Marek Dąbrowski i Jacek Czachor (Toyota Hilux
Overdrive): - Na osiemdziesiątym kilometrze zaczęła nam się
gotować skrzynia biegów. Prawdopodobnie była to awaria pompy oleju
i bardzo się cieszymy, że dojechaliśmy do mety, zresztą na
niezłej pozycji. W końcówce jechało się już bardzo ciężko,
zamiast na piątym biegu, musiałem jechać na trzecim. Skrzynia
biegów jest do wyrzucenia. To efekt awarii z początku rajdu. Ale
nie narzekamy i staramy się dotrzeć do mety – opowiadał
Marek Dąbrowski. Metę na szczęście osiągnęli, kończąc ten oes
z 22. czasem (w generalce awansowali z 67. na 53. miejsce). 2 „oczka”
wyżej w klasyfikacji odcinka znaleźli się natomiast jadący
Hummerem Miroslav Zapletal i Maciej Marton, którzy wspięli się
dzięki temu z 23. na 22. miejsce w generalce. Swoją 27. lokatę
utrzymali z kolei Benediktas Vanagas i Sebastian Rozwadowski (Toyota
Hilux), którzy na 8. etapie zanotowali 33. czas: - Organizatorzy
Rajdu Dakar niejeden raz podkreślali, że druga jego część będzie
więcej niż imponująca. Czekaliśmy na to ze zdrowym sportowym
zapałem. Startowaliśmy dziś w „złotej klatce”: między dwiema
ciężarówkami, a przed pierwszą jechały jeszcze dwa Kamazy.
Pierwsze 160 km jechaliśmy w totalnym kurzu. Tę część musieliśmy
po prostu przejechać. Kiedy nic nie widzisz, to i nic zrobić nie
możesz. Kiedy trasa zmieniła się w piasek, zaczął się naprawdę
ciężki etap. Wydawało się, że auto stoi w miejscu, ale okazało
się, że jednak jedziemy. Przed finiszem uderzyliśmy w duży
kamień, na skutek czego nastąpiła awaria elektroniki i straciliśmy
około 15-20 minut – opowiada Benediktas Vanagas.
Wyniki 8. Etapu:
http://www.dakar.com/dakar/2016/docs/classements/CEA_09.pdf
Wyniki po etapie:
http://www.dakar.com/dakar/2016/docs/classements/CGA_09.pdf
CIĘŻARÓWKI
W kategorii ciężarowej 8. etap
również przyniósł zmiany w klasyfikacji rajdu. Na tym bardzo
wymagającym etapie najszybsi okazali się jadący Iveco Gerard de
Rooy, Moises Torrallardona i Dariusz Rodewald. To drugie już w tej
edycji Dakaru zwycięstwo etapowe dało tej załodze także
prowadzenie w generalce. Na 2. lokatę spadli zatem Pieter Versluis,
Marcel Pronk i Artur Klein (MAN), którzy na 8. etapie zameldowali
się z 4. czasem, tracąc do de Rooya 12 minut (w generalce ich
strata do załogi Iveco wynosi 6’29”). 2. czas tego odcinka
należał natomiast do Eduarda Nikolaeva, Evgenya Yakovleva i
Vladimira Rybakowa, czyli załogi Kamaza. Ten wynik przyniósł tej
załodze awans z 4. na 3. pozycję. Z kolei z podium generalki (na 5.
miejsce) spadła inna załoga Kamaza, Airat Mardeev, Aydar Belyaev i
Dmitriy Svistunov, którzy na 8. etapie finiszowali dopiero z 9.
czasem. Za to podium etapowe uzupełnił inny Kamaz – numer 504,
którym jadą Andrey Karginov, Andrey Mokeev i Igor Leonov. To
dopiero pierwszy etap tegorocznego Dakaru, na którego podium udało
się wspiąć zwycięzcy Dakaru 2014.
Wyniki 8. etapu:
http://www.dakar.com/dakar/2016/docs/classements/CEC_09.pdf
Wyniki po etapie:
http://www.dakar.com/dakar/2016/docs/classements/CGC_09.pdf
AM
Fot. Red Bull
Content Pool, X-raid, Willy & Nick Weyens |